Ciało jako materia
Jak zdefiniować wyizolowany organ? Jak dookreślić ten szczególny stan, gdy z ciała zakwalifikowanego jako martwe[1] wyjmujemy np. bijące serce? Czym jest ten fizjologiczny automat poza ciałem, które wprawia w ruch? Czy on nadal żyje, czy może jest już martwy? Helen Pynor i Peta Clancy w swoim ostatnim wspólnym projekcie The body is a big place (2011) prowokują te niełatwe pytania.
Ciało nomadyczne
Najistotniejszym elementem pracy jest bio-rzeźba w formie sztucznie skonstruowanej instalacji polegającej na perfuzji cieczy przez dwa świeże świńskie serca. Instalacja ta za każdym razem musi być tworzona na nowo. Performance obarczony jest więc możliwością fiaska. Podczas dwóch testów i dwóch publicznych wystąpień w Leonardo Electronic Almanac i Performance Space w Sydney ilość udanych prób wynosiła 50%. Świńskie serca dostarczone jako odpady z pobliskich rzeźni, jeszcze świeże, acz przecież „już” nie pracujące, zostają podpięte do specjalnie przygotowanego urządzenia, aby po chwili zacząć na nowo pracować, pompując przepływający przez nie przeźroczysty roztwór.
Obserwowanie tego momentu przejścia ze stanu nie-działania w stan rytmicznie funkcjonującej maszyny zdumiewa. W odbiorcy rodzi się pytanie: czy to serce nadal „żyło”? Czy ten moment reanimacji był końcowym momentem funkcjonowania organu przed ostatecznym wyczerpaniem się wewnętrznego akumulatora? Bo przecież drugie serce nie podjęło akcji. Następnie od razu przychodzi do głowy myśl związana z transplantacją, która bardzo często wiąże się z ryzykiem niepowodzenia. Czym jest „ten moment”, gdy bierzesz organ z ciała, które medycznie zostało zakwalifikowane jako martwe, a następnie przekładasz go do innego ciała? Czy ten organ żył, czy był martwy w momencie „przechodzenia”? To są pytania, które autorki chciały zadać, na które nie ma “czasu” i miejsca w medycznym świecie. W medycynie przede wszystkim chodzi o to, by uratować komuś życie. Liczy się czas i precyzja. Pytania natury ontologicznej-epistomologicznej zadaje natomiast, między innymi, współczesna sztuka, która na nowo próbuje definiować życie i jego granice, pytać o zasadność, ale także o możliwości używania technologicznych wynalazków, dzięki czemu staje się ona alternatywną formą filozofowania.
Substytucja
Zanim jednak przejdziemy do rozważań natury filozoficznej, spróbujmy uświadomić sobie, czym jest ta instalacja na poziomie samej technologicznej konstrukcji. Jak przyznają same autorki, urządzenie użyte w projekcie, które umożliwiło perfuzję, jest pewnego rodzaju substytutem układu krążenia. To ono dostarcza do świńskich serc repliki potrzebnych substancji. Buforowany fizjologiczny roztwór zawierający sole, glukozy, tlen i dwutlenek węgla zaopatruje i odżywia komórki serc, choć nie ze stuprocentową dokładnością, jak krew. Jeśli serce jest w miarę zdrowe, komórki mięśniowe, które tworzą serce, powinny zacząć się rytmicznie kurczyć pod wpływem dostarczonych substancji odżywczych. Roztwór utrzymujący temperaturę w okolicach 37 stopni i naśladujący tym samym stan temperatury zbliżony do ciała, spływa do serc z umieszczonych powyżej szklanych naczyń. Ta różnica wysokości pozwala wytworzyć odpowiednie ciśnienie naśladujące przeciętne fizjologiczne ciśnienie krwi w organizmie (około 100 mm Hg). Na czas transportu organów z rzeźni do galerii zostało dokonane czasowe zatrzymanie akcji serca, czyli tak zwana kardioplegia. Następnie narządy zostały umieszczone na lodzie, by zminimalizować metabolizm w komórkach serca do minimum. Wznowienie akcji serca w tych warunkach, jakimi dysponowały autorki, jest niezwykle trudne. Instalacja umożliwiająca perfuzje w laboratorium, gdzie wszelkie parametry są pod ścisłą kontrolą, może zawieść, a co dopiero namiastka instalacyjna w galerii. By zrealizować projekt, artystki spędziły kilka miesięcy na samych badaniach, jak skonstruować tego typu urządzenie. W tym celu współpracowały m.in. z dwoma fizjologiami specjalizującymi się w dziedzinie serca – z profesorem Johnem Headrickiem i doktorem Jasonem Peartem z Heart Foundation Research Centre i Uniwersytetu Griffith w Australii. Poza aspektem czysto technicznym chodziło również o umiejętne przełożenie idei na język artystyczny, stworzenie artefaktu, który byłby na tyle metaforyczny, by przemówić do odbiorców, by stać się narzędziem pobudzającym myślenie.
Ciało jako obszar
Tej zdolności pobudzania świadomości ludzkiej nie wolno przeoczyć. W końcu to pytania inicjują myślenie. W pracy The body is a big place sam tytuł jest już pewnego rodzaju prowokacją. Myśląc o własnej cielesności zazwyczaj myślimy w kontekście całego, holistycznie rozumianego organizmu. Człowiek wykonujący codzienne, rutynowe czynności skupia się na budowaniu własnej tożsamości w oparciu o wizję siebie jako integralnej cielesnej całości. „Ciało, które jest wielkim obszarem/ciało, które zajmuje duży obszar” sugeruje przesunięcie w myśleniu. Zaczyna jawić się jako zbiór nomadycznych elementów, które mogą przemierzać duże obszary geograficzne, czasowe i interpersonalne. Następuje wizualizacja i wprawienie w ruch cielesnej fragmentaryczności. W trakcie transplantacji dzieje się to całkiem dosłownie. To przemieszczanie jest jednak możliwe tylko o tyle, o ile uwzględnimy konieczność zachowania płynnego środowiska, do którego nawiązuje druga, składająca się z 5-kanałowego video część pracy. Na wielkich ekranach widzimy postaci ludzi zanurzonych w basenie i siedzących twarzami skierowanymi do siebie. Widzą siebie, ale nie mogą rozmawiać. Od czasu do czasu przemieszczając się po basenie w celu wypłynięcia na powierzchnię. Są metaforą zarówno wędrujących organów, jak i relacji, jaka istnieje pomiędzy donatorami a biorcami. Intymnego, pozawerbalnego doświadczenia. W świetle prawa więzy organów w większości krajów wymuszają brak możliwości kontaktu[2].Jedynie przy przeszczepie szpiku kostnego istnieje możliwość spotkania się po okresie dwóch lat od operacji. Woda to również metafora płynów ustrojowych – środowiska, w którym funkcjonują organy. Poza kwestią związaną z transplantacją autorkom zależało na tym, by zwrócić uwagę na wielowymiarowość materii cielesnej. Mamy wnętrza, w których zachodzą tysiące procesów. Zróżnicowane życie toczy się właśnie wewnątrz. Innymi słowy: ciała to maszyny fizjologiczne składające się z makrocząsteczkowych maszyn molekularnych, monadycznych organów, które działają intencjonalnie i które można wymieniać.
World Transplant Games Federation
Oniryczna w stylistyce praca wideo została zrealizowana przy udziale członków społeczności transplantacji organów w Melbourne. Wśród pływających w basenie są biorcy, dawcy oraz bliscy tych, którzy przeżyli transplantacje. Do pomysłu współpracy przyczynił się udział autorek w jednym ze światowych spotkań World Transplant Games Federation[3], która w celu szerzenia świadomości transplantologicznej organizuje zawody sportowe z udziałem ludzi związanych z przeszczepem organów. Budzenie myśli społecznej w zakresie korzyści płynących z przeszczepiania narządów oraz z promowania zdrowego życia po transplantacji ma ogromne znaczenie. Przeciętny obywatel większości krajów nie zastanawia się nad możliwością przeznaczenia własnych narządów po własnej nagłej śmierci. Istnieje też ogromne zróżnicowanie efektywności polityki transplantacyjnej w poszczególnych krajach[4]. Według badań przeprowadzonych przez Federację, ich działalność zwiększyła o około 30% ilości oddawanych organów w tych państwach, w których odbyły się World Transplant Games. Prócz video artystycznego do pracy przynależy również dokumentacja performance. W filmie tym można obejrzeć m.in. zmagania się artystek z sercem, które nie chciało podjąć akcji reanimacyjnej. Widać jak dwa kable elektryczne stanowiące przewody rozrusznika stymulują elektrycznie słabsze serce. Tego typu stymulatory i defibrylatory są używane w sytuacjach klinicznych przy przeszczepie serc i chirurgii serca w ogóle, do stymulowania jego właściwego rytmu.
Ciało jako materia
Powróćmy jednak do znaczenia pracy. Na poziomie samego zderzenia performance wywołuje w odbiorcy pęknięcie w jego sposobie „doświadczania siebie”. Mowa przede wszystkim o kwestii funkcjonalnej całości ciała. W tym przypadku owo doświadczanie zmienia się pod wpływem rozumienia ciała jako ciała multi-organowego. Zmieniają się modi możliwego postrzegania siebie lub części siebie. Można uzmysłowić sobie siebie w roli „ja bez organu” czy „ja z obcym organem”. Jest to nadal pewien stan do „zniesienia”, który przypomina proces zabliźniania lub wcielania dodatkowych części w maszynerie naszego ciała, gorzej, gdy próbujemy sobie unaocznić mechanizm, a tym bardziej zmusić się do przemyślenia kwestii roli siebie jako „quasi-ja jako organ w Innym”. Następuje wówczas zaburzenie płynności tego postrzegania. Myślenie o ciele i jego częściach w kategorii fizjologicznych automatów, które mogą tworzyć coś w rodzaju siatki wymiennych wędrujących interpersonalnych bytów , prowokuje do redefinicji kwestii związanych z pojęciem cielesności i jej roli w kształtowaniu tożsamości personalnej i interpersonalnej. Ciało nasze jawi się jako materia, element wymienny, zamienny. Coś, co na co dzień jest ukryte – zredukowana do integralnej jedności cielesna fragmentaryczność – nagle ujawnia się w swojej złożoności i bogactwie zachodzących procesów.
W wielu powstających dziś pracach artystycznych ciało, będąc czymś na kształt wielowymiarowej ruchomej sieci organów/tkanek, poszerza granice „ja” jako jednostki. W „Body is a big place” mamy do czynienia z sercem, a więc z tym fragmentem cielesności, który ma decydujące znaczenie dla funkcjonowania całości organizmu, spełnia podstawową funkcję stanowienia o życiu w organizmach zwierzęcych i ludzkich. Jest motorem napędowym fizjologicznej maszyny zwanej ciałem. W pracy tej na światło dzienne zostaje wydobyte urządzenie, którego liczba desygnatów wraz z rozwojem technologii się poszerza. To nie tylko organ, narząd czy nawet automat, to element wymienny, nomadyczny konstrukt biologiczny, mający możliwość przemierzania obszarów interpersonalnych zmieniający tym samym znaczenie pojęcia ciała, organu, śmierci, życia, ja i Innego.
Artykuł powstał na bazie wywiadu przeprowadzonego z autorkami projektu
http://www.helenpynor.com/the_body_is_a_big_place.htm
http://www.biomedical.pl/aktualnosci/dawcy-organow-i-biorcy-moga-sie-spotkac-3616.html
https://www.dawca.pl/warto-wiedziec/prawo
[1] Kryterium śmierci stosowane obecnie zostało sformułowane przez Specjalną Komisję powołaną na Uniwersytecie Harvarda w 1968 roku. W raporcie tej komisji kryterium śmierci określono jako nieodwracalne ustanie funkcji mózgu. W Polsce „obecnie obowiązuje definicja stanowiąca treść załącznika do obwieszczenia Ministra Zdrowia z 17 lipca 2007 r., zgodnie z którą śmierć pnia mózgu określa się na podstawie braku określonych odruchów nerwowych i braku spontanicznej czynności oddychania. Do uzyskania pewności, która w niektórych sytuacjach może być niejasna, należy wykonać czynności instrumentalne” (Por. z: https://www.dawca.pl/warto-wiedziec/prawo).
[2] Prowincja kanadyjska Nowa Szkocja w 2011 roku jako pierwsza prowincja w Kanadzie pozwoliła na spotkania między rodzinami dawców organów oraz biorcami.
[3] World Transplant Games Federation została założona w 1987r i zrzesza około 70 krajów, w tym i Polskę.
[4] W Polsce np. obowiązuje zasada domniemania zgody, co oznacza, że nie wyrażając jednoznacznego sprzeciwu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów zgadzamy się na pośmiertne pobranie organów do przeszczepu (Por. https://www.dawca.pl/warto-wiedziec/prawo)